Wycinać czy wykręcać?
Wśród grzybiarzy od lat żywa jest wątpliwość. Wycinać czy wykręcać? Wycinać. Siekierą wycinać! Na grzyby najlepiej chodzić w towarzystwie. Najlepiej też znaleźć kretynów równych sobie poziomem. Tak było w roku 2004, gdy pewien koneser leśnych skarbów skrzyknął dwóch innych równie kochających zbieractwo. Wyposażeni w siekierę ruszyli w park, gdyż do lasu było zbyt daleko. W chwili, którą uznać należy za magiczną, ich oczom ukazał się zanurzony w cieniu okazałego dębu grzybek, rocznik 1843. Ochoczo i energicznie przystąpili do działania, o czym nazajutrz doniosła lokalna prasa. Szczęśliwie nie docięli do końca.
Dzwonią dzwony, ryczą woły
Znana jest legenda, powtarzana przez kolejne już pokolenie przewodników, jakoby gigantyczny dzwon z katedralnej wieży wciągano na szczyt z pomocą wołów. Tuba Dei ciągnięta była po pochylni, której początek leżał rzekomo w miejscu, w którym stoi dziś grzybek. Zgodnie z jedną z wersji legendy, a legendy przeważnie mają ich kilka, wyczerpane zwierzęta, gdy tylko dotarły do celu, pogłupiały. Ponieważ żadną miarą nie dało ich się sprowadzić na ziemię, woły ubito. Mięsa starczyło pono na bity tydzień hucznej biesiady, którą wyprawiły miejskie elity.
Ziarno prawdy
Legenda bez ziarna prawdy jest jak „Dynastia” bez Alexis. W tym wypadku jest podobnie. Panowie Przegiętka, Więcławski, Zaczkowski i Klepacki piszą: Bardzo prawdopodobne, że miejsce ulania dzwonu, zarówno ze względu na ilość potrzebnej przestrzeni oraz z uwagi na niebezpieczeństwo pożaru, wyznaczono bowiem poza ścisłą zabudową miasta. Najodpowiedniejszą lokalizacją wydaje się być ta po zachodniej stronie murów miejskich, na styku Przedmieścia Starotoruńskiego, Żabieńca i Wielkich Rybaków, i to nie tylko ze względu na optymalną odległość od bramy miejskiej i wieży kościoła Świętojańskiego, ale także z uwagi na dostępność gliny potrzebnej do zbudowania formy odlewniczej (…)¹ Inna rzecz, że grzybek zmieniał swoje położenie. Zawsze jednak związany był z tym „fyrtlem”, a przesuwał się najwyżej sto metrów.
Grzybek halucynogenny
Zbiorowa halucynacja napoleońska objawia się tym, że każda historyczna karczma w Polsce może się poszczycić Cesarzem na liście gości. Toruń ma podobnie. I choć Jego obecność w mieście uznać należy za (za przeproszeniem) fakt historyczny, Jego przygodę z grzybkiem już niekoniecznie. Napoleon zjadł pod baldachimem obiad, po czym ruszył na Moskwę. Zadanie o tyle trudne, że grzyb rośnie od 1843 roku. Zaprzyjaźnieni miłośnicy zaprzyjaźnionego miasta opowiadają, że obiad jedzono pod dębem w Fordonie.
W oczekiwaniu na tramwaj
Bodaj najbardziej uroczy w historii grzybka jest czas, kiedy służył jako wiata przystankowa. W pobliżu przebiegała bowiem pierwsza linia tramwajowa, początkowo jeszcze konna. W 1937 roku planowano „doposażyć” okolicę, stawiając obok grzyba pijalnię solanki. Może gdyby zamysł zrealizowano, trzej durnie z siekierą byliby mniej durni. Alkohol sprzyja głupocie w stopniu wyższym niż solanka.
¹ K. Przegiętka, P. Więcławski, M. Zaczkowski, M. Klepacki, Dzwon Tuba Dei i analiza jego dźwięku [w:] Kościół Świętojański w Toruniu – nowe rozpoznanie, Toruń 2015, s. 239 – 64.
© tekst: Οἰδίπους, fotografie: Maciej Brewka i Piotr Kożurno